Zawsze mówią, że blogowanie jest trudne - głównie ten pierwszy post. Dla mnie powinno to być proste, bo przecież robię to od lat. Jednak ten blog będzie inny. Z założenia będzie kawałkiem mnie. Tym codziennym okruchem, który chcę tu wkładać.
Dla tych co trafią tu pierwszy raz - małe wyjaśnienie.
Choruję na SM ze zmianami poznawczymi. Oprócz osłabiania ciała, choroba niszczy też moją pamięć. Gdy budzę się rano, nie pamiętam więkoszości swojego dnia. Bywa tak, że nie pamiętam nawet godziny, która dopiero co minęła. Zawsze opisywałam na blogach albo historię syna - chorego na ZED typ 6, albo jako Pani Niteczka opisywałam to co stało się moją rehabilitacją, czyli moje rękodzieło. Z tego powstał obraz mnie, który ludzie sobie kreowali w swych wyobrażeniach. Nigdy nie pisałam tam, co czuję, co myślę, jakie mam odczucia z minionego dnia.
Teraz, gdy choroba się nasila mój mąż namówił mnie na bloga o mnie. O tym kim jestem i jak wygląda faktycznie moje "ja". Nie wiem czy mi się to uda. O sobie mówić nie jest łatwo. Lepiej się schować za uszytą lalką, czy za troską związaną z dzieckiem. Ale postaram się pisać ... zwyczajnie. Dołączę też trochę moich zdjęć.
Jest niedziela. Musiałam spojrzeć w kalendarz. Nie czuję czasu. Zupełnie. Od rzutu choroby nigdy nie wiem jaki jest dzień tygodnia. Często nie czuję godzin. Dlatego w domu mam wiele miejsc, gdzie mogę to kontrolować. Nie noszę zegarka, bo ciągle go kładę "gdzieś" a potem zmagam się z sobą, żeby go znaleźć, więc już sobie go odpuściłam. Ciągle żartuję, że "szczęśliwi czasu nie liczą". No nie do końca pewnie, ale wychodzę z założenia, że nie pomogą mi frustracje dodatkowe, a już nie raz poryczałam się jak bóbr ze złości, że nie mogę znaleźć zegarka. Dziś dzień zleciał znowu dziwnie. Wiem, że było rano. Niewiele tworzyłam. Jakieś zdjęcia obrobiłam nowych zabawek, ale ogólnie rana dla mnie de facto to nie było. Zgubiłam poranek tóż po śniadaniu. Pamiętam, że była ryba. Lubię rybę w sosie pomidorowym. Potem już pamiętam, że robiłam placek. Taki super przepis, że tylko miesza się mąkę, cukier i kaszkę manną plus jabłka. Pyszne wyszło. Pal licho dietę. Oj tak, bo chcę zrzucić z 10kg. Jak dotąd udało się całe 2. Zatem długa droga przede mną. Mężowi idzie o niebo lepiej - już ma 5 mniej. No cóż. Muszę być cierpliwa, no i więcej się ruszać. A potem udzielałam wywiad. Ma się ukazać za jakiś miesiąc w pewnym dwutygodniku. Było sympatycznie, nawet pomimo tego, że przez skype, którego najnormalniej w świecie nienawidzę. I nie pytajcie mnie dlaczego. Ot zwyczajnie. Nie umiem się do diabelstwa przekonać i tyle. Nic więcej. Słaby to był dzień. Jednak już wiem, że nie codziennie zdobywam Mont Everest.
Na koniec tylko dodam, że będzie mi miło, jak tu do mnie zajrzycie. W locie, w przelocie, a może specjalnie - zapraszam... zawsze i o każdej porze.
brak mi słów,ale napewno będe tu zagladać często :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana
UsuńBędę zaglądać i czytać. Poznać bliżej tak wspaniałą osobę to zaszczyt.
OdpowiedzUsuńNie zawstydzaj mnie :) Ale będzie mi zawsze miło widzieć Was u mnie
UsuńPhil Bosmans
OdpowiedzUsuńNie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka
nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś,
jak potrafimy być nimi jutro?
Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie,
jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia.
Wyjdź mu naprzeciw.
Pozdrawiam:))
Bożenko kocham złote myśli Bosmansa - zawsze są jak proste drogowskazy
UsuńMasz rację Jolu, o sobie pisać nie łatwo, więc tym bardziej będę tutaj do ciebie zaglądać, aby Cię lepiej poznać...
OdpowiedzUsuńCieszę się Joasiu :)*
UsuńTen blog to świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńNo ja jeszcze nie wiem czy świetny, ale wiem, że może pomoże mi układać to co noszę w sercu
UsuńWitaj :) Milo mi bedzie czasem tu do Ciebie zajzec :) Mimo prostego ,zwyczajnego dnia mialas jednak mily dzien :) Skypa rowniez nie lubie ,nie wiem dlaczego, dlatego Cie rozumiem :) Zrobilas mi smaka na ta rybe w sosie pomidorowym :)Pozdrawiam Cie Serdecznie :) Agnieszka
OdpowiedzUsuńNo rybka dobra na wszystko :) polecam :)
UsuńBędę tu :)
OdpowiedzUsuńBędę czytać.
Będę milczeć.
Będę dla Ciebie.
Buziaczek
UsuńBardzo dobrze , że założyłaś tego bloga :) Chętnie poczytam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję T-Reniu :)
Usuńkurczę nie wiem co napisać.... będę do Ciebie zaglądać....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Aga z otwartaszuflada.blogspot.com
Pozdrawiam Cię ciepło Agnieszko
UsuńPisz, jak mówią papier wszystko zniesie.
OdpowiedzUsuńCzasami trudno coś głośno powiedzieć, a wyrzucić z siebie trzeba.
pozdrawiam Basia
No właśnie, ciężko mi czasami coś mówić, a tak choć będę mogła ułożyć co myślę, zostawić a potem odnaleźć na nowo
UsuńPrzytulam...
OdpowiedzUsuńI wzajemnie Kochana, ps. a jak tam Bzyk ?
Usuńpani Niteczko! pozdrawiam i zaglądać będę!
OdpowiedzUsuńDziękuję Bogusiu
UsuńWitam w nowym miejscu i serdecznie pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńBędę zaglądać.
Alicja
Zapraszam do rozgoszczenia w wolnym czasie Alicjo
UsuńWitaj ! Przybywam stamtąd, gdzie do tej pory Cię spotykałam. Miło mi będzie zajrzeć i Tutaj i poznać Cię bliżej. Pozdrawiam ciepło :)))
OdpowiedzUsuńhttp://najbardziejlubie.blogspot.com
Witaj Ulu i cieszę się, że przywędrowałaś też tu do mnie
UsuńTo bardzo dobry pomysł jest. Domyślam się, że któryś dom jest Wasz?
OdpowiedzUsuńNie Kochana, te domy kiedyś sfotografowałam będąc chyba w Sarbinowie albo w Ustroniu Morskim... nie pamiętam, ale wiem, że pomyślałam, że są jak dwa czasy zatrzymane w kadrze. Przeszłość i przyszłość
UsuńDroga Niteczko( jakie piękne pseudo), miło tu u Pani toteż rada będę częściej zaglądać:)Pozdrawiam. Pszczółkowa mama.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Pszczółkę i oczywiście będzie mi zawsze miło Cię widzieć u mnie
Usuń