czwartek, 14 marca 2013

Pokora rzecz dobra

 
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała i wczoraj pełna animuszu poszłam na spacer z Agą. Tylko na pobliski ryneczek. Całe dwa bloki wzdłuż. Po schodach zaiwaniałam jakby mi kto skrzydła dał. I wszystko wyglądało na cycuś glancuś na jakąś odległość jednego bloku. Potem nagle życie zweryfikowało wszystko. Noga lewa poddała się i potem to już sobie szłam jak przez ostatni rok, a la koń kuleje.... No żeś!!! Myślałam, że jest cud malina, a tu dolina. Ale nic to. Nie zamierzam się poddawać. Mówią, że za tydzień wiosna będzie. Trzeba próbować. Powoli. Bez jak widać pośpiechu. No nie przeskoczę sama siebie niestety. Kolejna lekcja pokory zaliczona. Jak to pokazuje nasz nowy Papież Franciszek ... z pokorą do życia, ale z uśmiechem do przodu podążać nam trzeba. Zatem za tydzień kolejne wodowanie ;D moich 4 liter na pobliskich chodnikach. Może tym razem wyruszę w dłuższy rejs :) A teraz jak na żuczka przystało .... długi zieeeew i "bobranoc" żuczki na noc.
 

2 komentarze:

  1. Najwazniejsze ,ze sie nie poddajesz :) I zobaczysz z czasem musi byc tylko lepiej :) Kolorowych Snow :) Pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością:-)
    (to a propos oddania głosu, bo tam nie ma mojej opcji)

    OdpowiedzUsuń